Guz mózgu i rozpaczliwy apel o pomoc – ratujmy życie Filipka!
- Napisane przez SŁ/materiał nadesłany
- 2 komentarzy
- Czytany 1243 razy
- Wydrukuj

Dobiega zbiórka na leczenie dwuletniego Filipka, u którego wykryto bardzo złośliwego guza mózgu. Życie dziecku może uratować 10-miesięczne leczenie w klinice Nationwide Childrens Hospital w Columbus. Potrzeba na to ponad 5,5 milionów złotych, zebrano już ponad 3 miliony.
- W głowie naszego 2-letniego synka tyka bomba. Kiedy postawiono diagnozę, guz miał już ponad 8 centymetrów. To wielkość pięści dorosłego człowieka... W Polsce usłyszeliśmy, że to koniec, a czasu z synkiem pozostało nam bardzo mało. Powiedziano nam, że Filipek umrze… Od tych słów zaczęło się nasze rozpaczliwe szukanie ratunku. Znaleźliśmy go w USA. Niestety leczenie tam kosztuje fortunę. Prosimy Cię z całego serca – pomóż nam ratować życie naszego synka, on ma dopiero dwa latka... - apelują zrozpaczeni rodzicie.
- Kiedy po raz pierwszy lekarze zabrali synka na blok operacyjny, zostaliśmy sami na korytarzu szpitala. Sami z ogromnym bólem i strachem o jego życie. W czasie operacji wszczepiono mu zastawkę, która miała odprowadzić z główki nadmiar płynu. Po tygodniu odbyła się kolejna operacja – tym razem próba usunięcia jak największej części guza. Gdy zapytaliśmy, jak trudny będzie to zabieg, lekarz zatrzymał się i powiedział, że Filipek może jej nie przeżyć. Operacja była horrorem – pięciogodzinnym horrorem, o którym codziennie przypomina nam długa blizna na główce synka. Po operacji zastaliśmy widok, który łamał serce. Filip leżał bezwładnie pod całą masą kabli i rurek prowadzących do maszyn, który utrzymywały go przy życiu. Rączki i nóżki przywiązane były do łóżeczka… W czasie operacji udało się usunąć tylko część guza – tylko trzy z ośmiu centymetrów. Nowotwór wciąż jest w główce Filipa. W każdej chwili może odrosnąć, dać przerzuty… - piszą rodzice. -Po operacji otrzymaliśmy wyniki histopatologii. Potwór, z którym walczymy to wyściółczak anaplastyczny, najbardziej agresywny nowotwór mózgu. Ruszyła lawina złych wiadomości. Padały słowa, które kaleczyły najmocniej. O tym, że jeśli Filipek dożyje piątego roku życia to będzie cud. Lekarze mówili o nim jak o staruszku, który umiera, a nie jak o dziecku, które dopiero co rozpoczyna swoje życie. W Polsce nikt już nie chce podjąć się operacji. Jeśli zostaniemy w kraju, będziemy świadkami umierania własnego dziecka...
Rodzice zaczęli szukać ratunku za granicą. - Skontaktowaliśmy się z rodzicami chłopca, który również miał złośliwego guza mózgu i który wyjechał na leczenie do USA. Jego ostatni rezonans wykazał, że leczenie działa, a guz zniknął. To przywróciło nam nadzieję! Od razu wysłaliśmy wyniki Filipka do Nationwide Childrens Hospital w USA. Dostaliśmy kwalifikację do leczenia – to doskonała wiadomość. Niestety obok niej jest też ta zła – leczenie Filipka będzie kosztowało ponad 5,5 mln złotych! To niewyobrażalne pieniądze...
Na portalu siępomaga uruchomiono zbiórkę na leczenie Filipka. - Im leczenie odbędzie się szybciej, tym lepiej, bo guz w każdej chwili może znowu zacząć rosnąć i dać przerzuty. Boimy się, ale też wierzymy w cud – w to, że zdążymy uratować nasze dziecko. Prosimy, pomóż nam – bez Ciebie nie damy rady... - napisali Małgorzata i Damian, rodzice Filipka.
Pomóc można pod adresem: https://www.siepomaga.pl/filip
2 komentarzy
-
Brawo redakcja!
-
Ludziska do dzieła, przelew jest prosty, naprawdę liczy się każda złotówka! Pomóżmy temu strasznie doświadczonemu chłopczykowi!
Damy radę!